Dinozaury – nasze pierwsze projekty
Aby odpowiedzieć na stale rosnące zainteresowanie dinozaurami, a jednocześnie wprowadzić koncept pracy projektowej i metody Reggio Emilia, do których staram się powracać jak najczęściej, postanowiłam zaproponować mojemu 3-letniemu wówczas synkowi zrobienie pudła z dinozaurami, trochę na kształt tego, jakie posiadał Ivar ze znanej serii książek o dinozaurach. Oto efekty!
Pudełko z dinozaurami
Pierwsze pudło powstało w czasie ciągnącego się przeziębienia synka i nie spełniło niestety wszystkich znamion prawdziwego projektu (który powinien powstać samodzielnie), głównie ze względu na pionierskość tego typu pracy oraz wyjątkowo kiepskie samopoczucie zainteresowanego. Mieliśmy pudło, farby, trochę modeliny, mąkę i wodę. Najpierw zrobiliśmy masę solną, z której ulepiliśmy (głównie ja, ale trzymając się wytycznych Tymka) dinozaury – diplodoka i triceratopsa, a także małego krokodyla. Krokodyl miał być po prostu niesprecyzowanym jaszczurem, jednak niedawna wizyta w Muzeum Ewolucji w Pałacu Kultury i Nauki pokazała nam, że takie właśnie stworzenia żyły w czasach dinozaurów. Do tego dorobiliśmy parę pni drzew oraz wulkany.
Po masie solnej zabraliśmy się za modelinę, z której zrobiliśmy małe gniazdko i jajka, aby nasze dinosy mogły wysiadywać swoje potomstwo. Była to dobra okazja do przypomnienia sobie, że dinozaury składały jaja i że niektóre zwierzęta rodzą się z jaj, podczas gdy inne wydostają się na świat z brzucha mamusi. Po ulepieniu masa solna i modelina musiały wyschnąć, a następnie dinozaury zostały pomalowane, wedle fantazji. Nie dostosowaliśmy się do przyjętej w książkach kolorystki, natomiast malując rozmawialiśmy o tym, skąd możemy się domyślać ich kolorów, a także o tym, czym są pigmenty i jakie kolory mają różne zwierzęta.
Potem przyszedł czas na samo pudło, które pomalowaliśmy tak, by przypominało krajobraz wulkaniczny. Gdy wyschło, Tymek wstawił do niego dinozaury, drzewa i wulkany, a na niebie zawiesił zrobionego przez siebie wcześniej pterozaura . Wszystko razem wyglądało co najmniej imponująco!
Od tego czasu pudło ewoluowało, głównie poprzez dodanie paru dokupionych tu i ówdzie dinozaurów, jak również dzięki naszej wizycie w Parku Dinozaurów w Kołacinku (gdzie trafiliśmy przez zupełny przypadek), z której to synek wyniósł, że roślinożerne dinozaury jadły skrzypy i paprocie. To wywołało w nim chęć dołożenia skrzypów do naszego pudła. Skrzypy powstały z serwetek, w czasie wizyty w restauracji, a parę dni później podczas spaceru Tymek znalazł roślinkę, która idealnie nadawała się do grania roli profesjonalnego skrzypa.
Więcej dinozaurowych projektów
Po paru miesiącach od momentu zrobienia pierwszego pudła, kiedy to zaczęłam czytać więcej o metodzie uczenia projektowego, postanowiłam wzbogacić nasz dinozaurowy świat. Okazja nadarzyła się się sama, bo wybraliśmy się do Centrum Nauki Kopernik na projekcję pokazu o dinozaurach, który pozwolił nam na nowo sięgnąć do świata prehistorycznego, tym razem bardziej naukowo. Po pokazie wybraliśmy się na długi spacer w parku, podczas którego Tymek odszukiwał skarby natury nadające się do zrobienia wielkiego dinozaurowego gniazda, w którym nasze stworzenia mogłyby składać jaja i spokojnie zajmować się sobą. Zebraliśmy całą siatę liści, kamieni, patyków i żołędzi. W domu znaleźliśmy kolejne pudło. Tym razem podeszliśmy do zadania o wiele bardziej profesjonalnie – Tymek sam zastanawiał się, jak umocnić gniazdo oraz jak zrobić, żeby dinozaury miały miękko w pupę, gdy będą siadać. Kamienie z początku lepił klejem biurowym, szybko jednak doszedł do wniosku, że nie tędy droga. Ku wielkiej uciesze wszystkich, żołędzie okazały się świetnymi jajkami! Zamknięcie pudła pomalowaliśmy na niebiesko, a Tymek sprytnie wykorzystał moje waciki bawełniane do zrobienia chmurek. Dinozaury wprowadziły się do kartonu od razu i bardzo to miejsce polubiły!
Oba te doświadczenia dały nam dużo radości i okazji do zdobywania wiedzy na temat, który Tymka tak bardzo wtedy interesował. Każde z nich było okazją do zadawania najróżniejszych pytań, na które staraliśmy się na bieżąco znajdować odpowiedzi, nasuwało też różne problemy techniczne, z którymi trzeba było sobie poradzić. Takie podejście do nauki podoba mi się niezwykle, gdyż wykorzystuje naturalną ciekawość i potencjał dziecka. Trzeba tylko wybrać odpowiedni temat.
To nie koniec naszej przygody z dinozaurami – już mamy kolejne pomysły na nasze małe projekty i na pewno będę je wkrótce opisywać!
Zainteresował Cię ten wpis? Zapisz się na mój newsletter! Otrzymasz dostęp do dalszych materiałów edukacyjnych, informacje o nowych inicjatywach i wiele inspiracji!