Galeria Sztuki Starożytnej w Muzeum Narodowym w Warszawie – mumie i starożytne auta!
Galeria Sztuki Starożytnej w Muzeum Narodowym w Warszawie to nie lada gratka dla każdego, a w szczególności dla najmłodszych, którzy uwielbiają tajemnice i niekonwencjonalne ciekawostki. Od jej otwarcia odwiedziłam ją kilkakrotnie, sama, a także w towarzystwie paru ośmiolatków i jednego trzylatka. Oto nasze wrażenia!
Mityczne Otwarcie
Nie ma chyba w Polsce lepszej galerii sztuki starożytnej niż ta w Muzeum Narodowym w Warszawie. Zgromadzona dzięki badaniom archeologicznym prowadzonym przez najlepszych polskich naukowców, od 2011 roku była zamknięta z powodu remontu, ale w grudniu 2020 roku została znów otwarta dla zwiedzających (#MityczneOtwarcie). Oczom widzów ukazały się wówczas świetne wnętrza i przeciekawa, nowoczesna ekspozycja z wyjątkowymi eksponatami, takimi jak staroegipskie sarkofagi, papirusy, fantastyczne rzeźby czy intrygujące portrety trumienne. Dla dzieci głównym punktem programu zwiedzania (a także podstawowym argumentem, który przekona do wizyty nawet te najbardziej oporne) są MUMIE!
Mumie dla dzieci
My, dorośli, możemy się zachwycać pięknem papirusów, możemy podziwiać cudowną biżuterię egipską, piać nad rzeźbiarskimi portretami rzymskimi, które tak doskonale oddają rysy twarzy oraz trendy w rzymskim fryzjerstwie. Ale nasze dzieci w Galerii Sztuki Starożytnej będą zainteresowane jednym zagadnieniem – starożytnym Egiptem – oraz bardzo sprecyzowanymi eksponatami – sarkofagami i mumiami. I nic na to nie poradzimy.
W mumiach jest coś przyciągającego. Wzbudzają dreszczyk emocji i lekki niepokój, a jednocześnie fascynują, bez względu na wiek oglądającego. Dla dzieciaków to chyba najbardziej ekscytujące obiekty, jakie mogą zobaczyć w całym muzeum – trochę straszne, a jednak zamknięte za szybą, więc bezpieczne. Niby eksponaty, a jednak materiał na niezłą opowieść z dreszczykiem. Warto wykorzystać tą fascynację, żeby przemycić im trochę historii starożytnej i uświadomić, jak wyglądało życie parę i paręnaście tysięcy lat temu.
Pokój, w którym znajdują się mumie, spowity jest w mroku, co dodatkowo wzmacnia wrażenie, jakie robi. Moje dzieciaki weszły tam od razu i właściwie już nie chciały stamtąd wychodzić. Interesowało je wszystko: sarkofagi, naczynia kanopskie, w których trzymane były narządy wyjęte w czasie mumifikacji, wreszcie same zabandażowane mumie, które wyglądają jak wyciągnięte z horroru.
Starożytne auta
Nie będę ukrywać, że to właśnie w tej “mumiowej” sali spędziłam z moimi maluchami najwięcej czasu, działając zgodnie z zasadą, że mniej znaczy więcej oraz z wypracowaną przeze mnie metodą, że sztukę trzeba dzieciom wprowadzać punktowo i nie należy doprowadzać do zmęczenia materiałem.
Kiedy skończyliśmy z mumiami, przeszliśmy się jeszcze spacerkiem przez salę główną galerii. Tam mój mały, wówczas dwuletni synek, zupełnie mnie zaskoczył. Zatrzymał się przed pozostałościami kolumn greckich, znajdującymi się pod ścianą, wskazał na nie i powiedział bardzo poważnie “a tak wyglądały kiedyś samochody”.
Spojrzałam na nie zdziwiona – przecież to nie auta, a kapitele kolumn. Ale potem popatrzałam uważniej i zobaczyłam, że wyglądają trochę jak zabawkowe samochody rodem z Flintstonów (bajki, której nota bene mój mały nigdy nie widział) – wystarczy zapomnieć, czym tak naprawdę są (oraz że w tamtych czasach ich ogóle nie było!) i postarać się je skojarzyć z czymś, czego często używamy.
I właśnie dlatego wyprawy z dzieciakami do muzeów są tak samo kształcące dla nich, jak i dla nas! Im pozwalają dowiedzieć się czegoś o świecie, a nam przypomnieć sobie, że nie wszystko musi być takie, jakim nam się wydaje!
Zainteresował Cię ten wpis? Zapisz się na mój newsletter! Otrzymasz dostęp do dalszych materiałów edukacyjnych, informacje o nowych inicjatywach i wiele inspiracji!