Historia sztuki dla dzieci,  Muzea, galerie i zwiedzanie z dziećmi

Jak zachęcić przedszkolaka do muzeów?

Śni Ci się, że Twoje dziecko odwiedza muzeum i nie ziewa z nudów? Albo że nie protestuje, jak tylko usłyszy słowo na “M”? To wykonalne, choć wymaga pracy. W tym tekście opowiem o tym co zrobiłam, żeby wprowadzić mojego synka w muzealny świat.

Muzeum Narodowe w Warszawie – dziedziniec

Zwiedzanie muzeów i galerii to dla mnie prawdziwa gratka. Dlatego mój synek od małego towarzyszy mi w tych wyprawach. Na początku było łatwo – leżał w wózku i smacznie spał, podczas gdy ja chłonęłam sztukę. Im dalej w las tym, niestety, gorzej – wraz ze wzrostem świadomości tego, co dzieje się wokoło, a także ze wzrostem ruchliwości, odwiedzanie muzeów stało się coraz trudniejsze. Aż doszliśmy do momentu, w którym mój synek stał się na tyle duży, że wyprawy muzealne musiałam planować głównie pod niego.


Zaczęło się od paru niewypałów – poszliśmy na wystawę designu, gdzie pokazane były między innymi zabawki. Chciałam, by się zachwycił, a on spojrzał tylko i zapytał, kiedy wrócimy domu. Nie zachwycił się zupełnie. Podobnych wyjść było jeszcze parę, aż w końcu postanowiłam podejść do sprawy bardziej konstruktywnie.

Przede wszystkich zdałam sobie sprawę z tego, że wystawa składająca się z wielu obiektów to zbyt wiele jak dla mojego przedszkolaka. Już po obejrzeniu dwóch zaczyna się nudzić, co łatwo zniechęca go do kolejnych tego typu doświadczeń.


Zaczęłam więc z zupełnie innej beczki. Kolejna wizyta w muzeum została zaplanowana w szczegółach, a ja naprawdę dobrze się do niej przygotowałam. Wybraliśmy Muzeum Narodowe w Warszawie. Mój mały był wtedy bardzo zainteresowany rycerzami (co zresztą zostało mu do dziś), zdecydowałam się więc pokazać mu tylko jeden obiekt: “Bitwę Pod Grunwaldem”. Daleka jestem od wychowania w duchu zbytniego patriotyzmu – po prostu chciałam, by było z rozmachem, a co ma większy rozmach niż największe płótno w całym muzeum?

Jan Matejko (1838-1893), Bitwa pod Grunwaldem; 1878; olej; płótno; 426 x 987


Mój wybór okazał się strzałem w dziesiątkę. Monumentalność pracy oraz jej dynamika zrobiły swoje. Choć sama nie jestem jej wielbicielką, to z wielką radością obserwowałam moje chłonące ją dziecko.


Oczywiście pojawiło się wiele pytań – dlaczego się biją, co to jest wojna, kto wygrał, kto był dobry, a kto zły. Zrobiła nam się z tego ciekawa rozmowa, która w pewnym momencie, już w domu, wymknęła się lekko spod kontroli. No bo jak wytłumaczyć młodemu człowiekowi o co dokładnie bili się pod Grunwaldem? Przecież ta wojna, tak samo, jak i pojęcie zabierania ziemi, są dla najmłodszych zupełnie abstrakcyjne. Pomoc nadeszła z najmniej oczekiwanej strony – z książki o smerfach. Jeden ze smerfów został w niej użądlony przez osę i stał się zły, a potem sam zaczął kąsić przyjaciół, i w końcu banda złych smerfów napadła na wioskę tych, co się ostali. Biedne dobre smerfy musiały walczyć o swoją wioskę. Wyjaśnienie wojny podane jak na talerzu!


Dodatkowo synek bardzo zainteresował się faktem, że obraz ten należy też do niego. Staram się to zaznaczać zawsze, gdy mamy do czynienia z dziedzictwem narodowym – że każde z takich dzieł jest jego, moje, pana na ulicy, kolegów z przedszkola itd. I że muzeum to miejsce nas wszystkich.

Kijewski/Kocur; Królowa Midas spoglądająca na Bugsa; 1995; mieszana; beton, klocki firmy Lego, pianka poliuratenowa, stal; wys. 210 i 145

Wyprawa na oglądanie jednej pracy tak się nam spodobała, że wkrótce wybraliśmy się do muzeum znów, tym razem by przyjrzeć się rzeźbie z klocków Lego stojącej w Galerii Sztuki Nowoczesnej. Mówię tu o pracy Marka Kijowskiego “Królowa Midas spoglądająca na Bugsa”. Przy tej okazji skupiliśmy się głównie na technice wykonania pracy i na różnych materiałach, których można używać do tworzenia sztuki. Dodatkowo okazało się, że dzięki przedszkolnemu przedstawieniu synek znał już opowieść o królu Midasie, więc i temat okazał się bliski. Po powrocie do domu sam narysował swoją wersję rzeźby.

Praca mojego synka zainspirowana rzeźbą Królowa Midas spoglądająca na Bugsa

Kolejny nasz wypad do MNW poświęcony był “Dziwnemu Ogrodowi” Mehoffera, jednak tutaj przyznam, że nie było szału. Musieliśmy wrócić do “Bitwy pod Grunwaldem”! Jednak czuję, że udało mi się odczarować instytucję muzeum i sprawić, że mój mały chodzi tam zaciekawiony i z przyjemnością.

Po więcej inspiracji jak rozmawiać z dziećmi o sztuce, zerknijcie tu: Zimowe prace plastyczne – jak porozmawiać z dziećmi o abstrakcji?

A jakie są Wasze doświadczenia z muzealnych wypraw z dziećmi?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *